Panienka ma już ponad 10 miesięcy, stwierdziłam więc, że czas najwyższy zacząć wychowywać ją na kulturalną Europejkę. Mazanie kaszą i buraczkami po tacce krzesełka do karmienia jest fajne, a jakże, ale może by tak talerzyk? Tylko co zrobić, kiedy Panienka postanawia sprawdzić, co talerzyk ma pod spodem, albo chwyta go i próbuję wypić zawartość (stałą), ewentualnie stuka naczyniem o blat i się cieszy? W sukurs przyszła nam podkładka antypoślizgowa. Wiem, że gdzieś na świecie są talerzyki z przyssawkami. Ale strasznie dawno nie byłam w żadnym sklepie z akcesoriami dla dzieci (bo i po co?..), a niespecjalnie chce mi się tam iść.

Podkładka, w spadku po Nince, działa super, bo jest uniwersalna. Można na niej położyć każdą miseczkę, dowolny talerzyk z porcelany miśnieńskiej (ok, konfabuluję, domowy fajans) i naczynie elegancko się zassie. To naprawdę działa!
Podkładka wygląda tak (nasza jest zielona)

Strasznie sprytne, nie? Tu jest strona producenta można sobie poczytać. Foto z tejże strony.
A jeszcze w klimacie BLW, moje ostatnie znalezisko:
Proszę wybaczyć parszywą jakość zdjęcia. Telefon jest do tego, żeby z niego dzwonić. Otóż, moje miłe i moi mili, niewielki słoiczek dania pod tytułem „Naleśniczki z musem jabłkowym” można nabyć już za 5,59. Naleśniki owe mają postać beżowej masy. 
No cóż. Pomijając już aspekt smakowy – beżowa masa na pewno nie jest tak pyszna, jak chrupiący po brzegach naleśnik z pysznym musem jabłkowym. Czy dziecku karmionemu papkami nie jest trochę wszystko jedno co je i co to niby ma udawać? 
Ale, no słowo daję, 5,59 za mikro słoiczek? Aua.