Nie mogłabym nie napisać o książkach :) W końcu właśnie powoli kończy się ich święto.
Panienka nie ma jeszcze zbyt wielu książek. Można nam to wybaczyć (usprawiedliwiam się). Kilka egzemplarzy to zachowane gdzieś po kątach domu Babci książeczki Starszaka. Większość jego książeczek z przedziału wiekowego 0-3 oddałam kiedyś jego młodszemu koledze. Zrobiły miejsce nowym, ale w efekcie Panienka ma teraz do dyspozycji Clifforda i Noddy’ego. Lubi te książeczki, ale to nie jest to, o co nam chodzi. Pamiętam, że pierwsza książeczka, jaką dostał Starszak, to „Lokomotywa” Tuwima, z ilustracjami Szancera, w wydaniu z grubej tektury, harmonijkowym. Książeczka uległa kompletniej destrukcji. Nie ma co się dziwić.
Kilka miesięcy temu Panienka dostała swoją pierwszą książeczkę.
A ku ku Miffy to urocza, tekturowa książeczka z okienkami. Tematyka doskonale pasuje do pierwszej zabawy, jaką miesiące temu już (sic!) wymyśliła Panienka. A ku ku to nasze hasło, słowo klucz, ratunek gdy zakładanie pieluszki trwa za długo, jedzenie robi się nudne, prysznic mamy dłuży. Robię a ku ku! zza prysznicowej ścianki i robi nam się lepiej.
Wszyscy, którzy chcą wiedzieć co w trawie piszczy, powinni zaglądać na strony kwartalnika Ryms. Polecam, to prawdziwa kopalnia!
2 Comments
Anna Bućko
u nas królują obrazki dla maluchów ;) i książeczki z wierszami konopnickiej :)
Miny Niny - Jowita
"Ryms" to skarbnica, to natchnienie, to "miejsce" przez które zbankrutujemy :)