Dawno temu zajęłam się pakowaniem torby do szpitala. Nie przykładałam się do tego… Ale doskonale pamiętam gorączkowe pakowanie torby, kiedy na dwa tygodnie przed terminem pierwszego porodu odeszły mi wody, o 3 nad ranem. Tak, to były emocje… Jedyna rzecz jaką miałam perfekcyjnie przygotowaną to dokumenty. Do porodu pojechałam w stringach (sic!) bo były to jedyne majtki jakie znalazłam będąc wtedy w stanie podobnym do stanu po rażeniu piorunem. 6 lat później byłam o niebo bardziej wyluzowana, a fakt, że moja torba i kuferek z kosmetykami są gotowe jakoś dodatkowo dodawał mi spokoju.