Dla mnie ta wiadomość jest wręcz sensacyjna. Pozwalam sobie przekopiować fragment postu z profilu La Leche League na Facebook, bo jest to warte rozpowszechniania:

Zapewne nie raz słyszeliście o mleku I i II fazy. Że dziecko musi być przy piersi określoną, minimalną ilość czasu by zjadać odpowiednie mleko i przybierać na wadze. Ten mit obalił już ok. 10 lat temu prof.Peter Hartmann. Kobiece piersi produkują jedno mleko, tak samo bogate w tłuszcze, które staje się kremowe im dłużej dziecko jest przy piersi, a tłuste składniki z mleka, które są w nim cały czas, bardziej „oblepiają” ujście kanalika. To jak z kranem z gorącą wodą. Kiedy go odkręcimy leci zimna woda, która staje się coraz cieplejsza. Kran odkręcony ponownie po chwili będzie wypełniony ciepłą wodą, gdy przerwa jest dłuższa woda znów jest zimna. Dodatkowo czas kiedy mleko staje się bardziej kremowe jest indywidualny dla każdej kobiety. To nie żadna określoną ilość czasu przy piersi powoduje, że dziecko przybiera na wadze. To fakt, że dziecko spędza przy piersi tyle czasu ile chce i wtedy kiedy chce.

A tu porcja linków:
Pierwszy
Drugi i z niego cytat kolejny

A woman’s breast really only makes one type of milk, the higher-fat milk that we typically think of as hindmilk. As milk is produced in the breast, the fat globules in the milk tend to stick to each other and to the walls of the alveoli (where the milk is made). Between feedings, milk collects in mom’s breasts and gradually moves out toward the nipple, leaving more and more of the fat “stuck” further back in the milk ducts. The more time between feedings, the lower the fat content of the foremilk available to baby at the beginning of the feeding.

Dla mnie samej jest to duże odkrycie. Produkcja pokarmu kobiecego jest czymś naprawdę niezwykłym i sama nie do końca zrozumiałam jeszcze na czym polega ten proces. Ale im więcej wiem, tym większy czuję szacunek do swojego ciała i swoich piersi.