Pisałam Wam już kiedyś o naturalnych metodach rozpoznawania płodności.  Nie przestaję być zachwycona NPR, a teraz, kiedy patrzę na kończący się właśnie cykl, mój zachwyt rośnie. Trochę wiedzy, porannej dyscypliny (pamiętać o termometrze :)) i program komputerowy (kartka i długopis też wystarczą). Efekt: pewność co do tego, kiedy jestem w fazie niepłodności poowulacyjnej, i choćby nie wiem co, w ciążę nie zajdę. A cykl, który teraz mnie tak ucieszył, jest pierwszym tak podręcznikowym od czasu narodzin Panienki.
 
Oto mój wykres temperatury (naprawdę się nim napawam):

 

 

To tylko fragment całego wykresu, jego górna część z zapisem temperatury. Na samym dole widzicie numerację dni cyklu. Temperaturę mierzyłam w pierwszym i drugim dniu, potem wróciłam do pomiaru po zakończeniu krwawienia. Temperatury utrzymywały się na swoim niskim poziomie, aż do skoku 18 dnia cyklu. Kiedy nazajutrz temperatura była jeszcze wyższa, wiedziałam, że to TO. Z resztą – moje genialne samopoczucie kilka dni wcześniej potwierdzało, że to okres okołoowulacyjny. Zgodnie z zasadami, trzy podwyższone temperatury poprzedzone sześcioma niższymi o 0,2 st C, zamknięta i twarda szyjka oraz brak śluzu to znaki końca płodności.
Faza lutealna trwa zazwyczaj około 14 dni. Z tego powodu stosując NPR można wcześniej niż pozwala na to czułość testu stwierdzić ciążę. Mi wystarczyło spojrzeć na wynik pomiaru 16 dnia fazy lutealnej :)
 
Na tym wykresie, prosto z 28dni.pl , widzicie jak hormony zachowują się w poszczególnych fazach cyklu:
 
 
 
Obserwacje prowadzone przez dłuższy czas pozwalają wychwycić różne zaburzenia hormonalne, co jest jedną z zalet tej metody. Skrócenie fazy lutealnej lub jej wydłużenie już są sygnałami, że coś się dzieje. Czasem też, kiedy miesiączki mają bardzo różną długość, obserwacje pozwalają stwierdzić, że cykle są regularne – bo wszystkie etapy następują po sobie jak trzeba, a na przykład faza lutealna ma zawsze 14 dni i tylko faza przedowulacyjna bywa raz 14, raz 24, a raz 10- dniowa. I tak się może zdarzać, a dzięki obserwacjom kobieta wie, że wszystko jest w porządku. Nie trzeba brać pigułek na „wyregulowanie cyklu”.
 
No i jak to miło popatrzeć sobie na taki ładny wykres i stwierdzić „ale jestem zdrowa!”.
Teraz pozostaje mi tylko trzymać kciuki za kolejne. :)
 
Dzięki za lekturę!
Ty też możesz mi podziękować – postaw mi espresso :)