Raz na jakiś czas w tekstach poświęconych karmieniu butelką spotykam się z opiniami, że dzięki karmieniu butelką ojcowie mogą nawiązać bliską więź z dzieckiem. Hmm. A co z bliską więzią z matką tego dziecka, że tak zapytam przewrotnie?
Ojciec Dzieciom powiedział mi kiedyś, że miewał momenty, kiedy trochę zazdrościł mi tej bliskości z naszą córką jaką dawało karmienie piersią. Ale, jak dodał, noszenie jej w chuście dawało mu tyle przyjemności i satysfakcji, że w zasadzie rekompensowało tamten brak.
W czasie kiedy karmiłam, a trwało to 25 miesięcy, Ojciec Dzieciom był moim pogotowiem laktacyjnym. Po porodzie zajmował się dostarczaniem mi okładów, opiekował się dziećmi kiedy potrzebowałam w spokoju odciągnąć pokarm laktatorem szykując porcję przed wyjściem na zjazd na uczelni. To są niby drobiazgi, ale ich suma była dla mnie bardzo krzepiąca. Nie zapomnę masażu karku który dostawałam zawsze, kiedy nie mogłam się rozluźnić przed odciąganiem pokarmu. Nie zapomnę słów wsparcia, które słyszałam, gdy czasem dopadały nas kryzysy laktacyjne.
Jako para, jako małżeństwo ciągle musimy budować i wzmacniać fundamenty naszego związku – po to, by trwał. Doświadczenie karmienia piersią i wsparcie jakie dostałam od Ojca Dzieciom jest kolejną cegiełką tego fundamentu. Bo to w zasadzie było wspólne karmienie.
Bliskość z Panienką zapewniał sobie inaczej. Gdy tylko wieczorem był w domu – kąpał, usypiał (jeśli nie usnęła przy piersi), nosił, śpiewał jej. Zawsze gdy wychodziliśmy razem to on miał Panienkę w chuście lub w mei tai. Czasami do kompletu brał Starszaka na barana. Dziś, kiedy wychodzę rano do pracy, widzę jak śpią przytuleni i wiem, że tę niesamowitą więź jaką mają można zbudować bez piersi i bez butelki.
Jedzenie nie ma tu tak naprawdę nic do rzeczy.
Dlatego, panowie, zostawcie butelki i mieszanki. Nie są wam potrzebne. To WY jesteście potrzebni.
8 Comments
Muffin Case
Mam łzy w oczach jak widzę KoCórkę wtuloną w Tatę nad ranem…I jak często to właśnie Taty potrzebuje żeby zasnąć, zmęczona mną po całym dniu tylko z mamą.
Bajka
Łzy poleciały przy ostatnim zdaniu – podobnie jak wczoraj, gdy Małżonek mówił coś tam pod kołdrą do mojego brzucha. I tylko Oni Dwaj słyszeli :)
lili
Właśnie!! Popieram całą sobą :)
Anonimowy
Kurczę, a mój był tatą karmiącym! Karmił odciągniętym mlekiem np. wtedy, gdy ja wolałam rano spać. :P
Teraz zmieniło się, bo synek przestał lubić butelkę, podaje więc mleko łyżeczką. :)
M.
Aleksandra
Ojciec Dzieciom też karmił – kiedy ja np. byłam na uczelni albo w pracy.
Megi W
Zgadzam się. CO to w ogóle za pomysł z równouprawnieniem w kwestii karmienia. moj mi mówił np ze zazdrości mi tego, ze mogę karmić:) on za to przejął kąpiele maluszka;)
Anyahblog
Zgadzam się…
Przytulaśnie
Moj Obdarowany – Maz znaczy ma wieksza cierpliwosc i serce zapewne tez wieksze do karmienia Juliana butla. Podobnie bylo z Tymonem. Jak on to mowi: 'chesz odwalic robote i wychodzi na to, ze maly jesc nie chce'. Racje ma. Czasem odwalam chociaz Mama mowila, ze: 'karmienie to swietosc'. Moja wina, moja bardzo wielka wina. Przepraszam chlopaki ! Ale fakt. Na czas karmienia nalezy wylogowac sir z zycia.