Kilka lat temu trzyletni syn kobiety chorej na cukrzycę uratował swojej mamie życie dzwoniąc po pogotowie gdy ta straciła przytomność. Kobieta najwięcej zawdzięcza sobie, ponieważ wcześniej nauczyła dziecko co robić w takiej sytuacji. Czy wasze dzieci wiedzą jak się zachować, gdy coś się dzieje?
Chyba nie wpadłabym na pomysł tego postu gdyby nie mój wczorajszy mały wypadek, co prawda w efekcie niegroźny, ale mocno stresujący i związany z siedzeniem kilka godzin na SORze. Sprawa była o tyle nieprzyjemna, że wydarzyła się gdy byłam z dziećmi sama w domu. I gdy czekałam na przyjazd Ojca Dzieciom zastanawiałam się, co by było, gdybym nie była w stanie sama po niego zadzwonić? Wypadki ludzka rzecz, czasem się zdarzają i wcale nie trzeba chorować na cukrzycę.
Starszak ma wbity w głowę numer 112, to nie tylko nasza zasługa ale i przedszkola, i szkoły. Kiedyś, kiedy był młodszy, w domu ćwiczyliśmy obsługę telefonów pod tym kątem. Teraz zaczęłam się zastanawiać – kiedy zacząć ten temat z Panienką? Na razie koncentruję się na Starszaku, ale za chwilę trzeba będzie szkolić młodsze dziecko. To tematy, które wymagają przemyślenia, ponieważ łatwo można dziecko przestraszyć już samą wizją zemdlonej mamy.
Po wczorajszych przygodach mam kilka rad. Niby wszyscy wiedzą, ale warto powtarzać.
- Na lodówce lub w innym, ustalonym miejscu powieście numer telefonu do przychodni oraz najbliższego punktu nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, adresy między innymi w tym linku.
- Zastanówcie się, do kogo możecie zadzwonić, gdy będziecie nagle potrzebowali opieki nad dzieckiem w razie wyjazdu do szpitala czy z pogotowiem. Kto zostanie z dzieckiem, gdy druga osoba pojedzie z chorym?
- Na pewno znacie zasady udzielania pierwszej pomocy? Sprawdźcie je na przykład tu, w przypadku oparzeń tu, a porażenia prądem tu.
I oby się to wam nie przydało.