Zawsze uważałam, że słowa mają wielką moc. I to, jak mówimy o różnych sprawach w naszym życiu. Dlatego zrobiło mi się mocno nieswojo, kiedy na korytarzu w przychodni zobaczyłam plakat pokazujący poród, na którym nie dość, że kobieta leżała, to jeszcze moment narodzin został określone jako wydalenie płodu. Mam za sobą dwa porody, ale na litość, nigdy żadnego płodu nie wydaliłam!
Korytarz na którym widzałam ten plakat to Poradnia K. Prowadziłam tam swoją pierwszą ciążę. Myślę o wszystkich kobietach spodziewajacych się dziecka, które na niego patrzą i szykują się na wydalenie płodu. Wiem, że w języku medycznym ten moment tak się właśnie nazywa, ale czy nie może to zostać słodką tajemnicą lekarzy? Czemu ma służyć taki plakat?
Jeśli personel medyczny myśli o tym procesie jako o wydaleniu płodu, to może nie powinnyśmy się dziwić, że przyćmione światło, cicha muzyka i intymna atmosfera wciąż dla wielu są fanaberiami? Ten techniczny, suchy język, te wszystkie wieloródki, stare pierwiastki i ten nieszczęsny srom (w karcie ciąży, brr) bardzo nie pasują do tego, czym ciąża jest, a sprowadza ją do zimnego, medycznego tematu.
Inną sprawą jest to, że na plakacie kobieta jest na plecach. Leży, poinstruowana jak ma przeć, a położna ustawia główkę dziecka. Na bakier z fizjologią… To jest naprawdę odbieranie porodu, widać te rękawiczki, obce dłonie, które dotykają dziecko. A przecież mogłaby to być sama rodząca, czule prowadząca swoje dziecko na świat. Pierwsze dłonie, jakie trzymały moją córkę to były moje dłonie. Ciepłe i stęsknione.
Na powyższych rysunkach widać wyraźnie, że gdy kobieta leży, dziecko ma pod górę. Wysiłek obojga jest o wiele, wiele większy, podobnie jak ryzyko niedotlenienia i urazów okołoporodowych. To właśnie takie plakaty powinny wisieć na ścianach Poradni K…
Zapytałam na FB z jakimi słowami kojarzy się poród. Oto, co dostałam:
Cud
Wzruszenie
Początek
Czary…
Inaczej to brzmi, prawda?
6 Comments
Matka Krolow
Poród kojarzy mi się ze słowami strach, niepewność , trauma. Widok dziecka po porodzie to bez wątpienia wzruszenie i czary…:)
Mariola Majka
Magia, magia, cud i euforia – u mnie takie słowa. Mam nadzieję, ze przy drugm porozie będzie tak samo.
Zgadzam się z Tobą w temacie mocy słów – wszystko można schłodzić, sprowadzić do schematów, techniki i braku intymności.
Ja swoje dziecko na świat wydałam, nie wydaliłam!
Mio i Mao
To musiał pisać mężczyzna. Jestem o tym przekonana :)
Sowa
I jeszcze: "przyj jakbyś robiła kupę" no cóż… Przykre to.
Karolina Serafin
Ale przeciez to prawda. Nie widzę w tym nic przykrego. Sama na pytanie położnej, czy wiem jak przeć, odpowiedziałam "na kupę". (tak jak wszystkie moje koleżanki rodzące mi podpowiadały, że tak mam przeć.
miejskiewiejskie
Mogę odbiec od tematu? Kiedyś myślałam bardzo intensywnie nad taką wlasnie mocą slow. I pamietam jak oburzałam się na hasła, że "mąż pomaga w domu". Bo skoro pomaga to znaczy, że ktoś- w domyśle kobieta- sobie nie radzi. A on- mężczyzna robi to okazjonalnie. Pomaga – nie wykonuje swoje obowiązki! Bo to takze jego obowiązki prawda?;)
A dzisiaj mąż ustawiał choinkę w domu. Wziął szufelkę i chciał pozamiatać ścinki. Choinka chwilę leżała na podwórku wiec razem z igłami na podłodze leżało kilka "żyjątek". Zaczął: o widzę, że razem z choinką przyszło też parę rob… Widze ze razem z choinką przyszło do nas trochę ZWIERZYNY! "Robaki" na bank wywolałyby panikę- zwierzyna wzbudziła zaciekawienie:) słowa mają ogromną moc;)