Wpadła mi w ręce gazetka parentingowa sprzed roku czy dwóch. A w niej specjalne strony dla taty i temat: gotowanie dla żony w połogu.
Porada numer jeden: call your mom. A potem lista pewniaków: parówki, jajko (instrukcja jak zrobić jajecznicę), jedzenie na telefon.
Czy ja przegapiłam moment, kiedy mężami zaczęli zostawać siedmiolatkowie?
Nie mogę powiedzieć, że widzę wokół siebie fantastycznych ojców. Widzę normalnych. Zaangażowanych, uważnych. Wiedzą, co lubią ich dzieci, jak nazywają się ulubione przytulanki i co pomaga zasnąć. Nie panikują na myśl o zostaniu z dzieckiem na weekend, bez mamy. To nie jest fantastyczne, świetne, wyjątkowe. To jest normalne zachowanie dorosłych ludzi.
Pokazywanie, że mężczyzna w kuchni ma dwie lewe ręce, musi mieć obrazkową instrukcję jak przewinąć dziecko (też była w sekcji „strefa taty”) i w ogóle nie bardzo umie się ogarnąć, to robienie z dorosłych facetów małe dzieci. Chociaż mam wrażenie, że to raczej gazetki się w tym specjalizują, nie życie.
Pokażę Wam kilka blogów pisanych przez ojców. Normalnych gości, zakręconych (bo żeby być blogerem, trzeeba być trochę zakręconym), pozytywnych, twórczych. I wbrew pozorom blogosfera parentingowa to od dawna nie tylko blogerki – matki. To też ojcowie.
King Kong jest inteligentnym dziewięciolatkiem. Ma zespół Aspergera. I fajnego, uważnego ojca.
Wyrazisty, piszący wprost, nie boi się przyznać do błędów. Fajny.
Zdecydowanie nie jest to typ kanapowego ojca i o tym jest jego blog. Zajrzyjcie.
Marcin nie pisze zbyt często, ale może zacznie :) Na żywo jest nadaktywny.
…a posty same się piszą. Polecam ten o Corn Flakes bez glutenu.