U Was też jest tak biało? Ja mam wrażenie, że mieszkam w lepszej wersji Narni. Jest OBŁĘDNIE pięknie. Śnieg roziskrzony, skrzypiący pod butami. Śnieżki, bałwany, sanki. Widok za oknem taki, że zapiera dech. A po powrocie ze spaceru najlepiej smakuje mi jedzenie słodkie, ciepłe i…pikantne. Takie rozgrzewająco aromatyczne. Kakao z chilli, czekolada i…karmel z pieprzem. Czas na kugiel jerozolimski!
Z wykształcenia jestem hebraistką i chociaż sto lat nie byłam już w Izraelu, to tęsknię za tym pięknym, oszałamiającym kolorami i zapachami krajem. Lubię izraelską kuchnię (humus!), ale też mam słabość do żydowskiej, aszkenazyjskiej. Kto nie lubi rosołu i chałki?… W czasach, gdy jadłam mięso robiłam genialny czulent (Ojciec Dzieciom nadal go wspomina, chcecie przepis?) i niezłą gefilte fisz. Ostatnio przypomniałam sobie o aromatycznym kuglu jerozolimskim. To potrawa szabatowa, tradycyjna, datowana gdzieś na XVIII wiek. Podejrzewam, że każda rodzina ma własny przepis, jak to z potrawami tradycyjnymi. Ja dostałam kiedyś ten i tego się trzymam. Jest pysznie. Kugiel (lub kugel) to rodzaj zapiekanki, z ziemniaków lub makaronu, na słono lub nie. Jerozolimski jest taki jak miasto – gorący, aromatyczny, pikantny i słodki. Uwaga, w czasie gotowania trzeba działać szybko i energicznie. To nie ciasto drożdżowe, można trzaskać drzwiami od szafek i soczyście zakląć. Europa (środkowo)Wschodnia wita Bliski Wschód!
Kugiel jerozolimski
Składniki
- 200 g makaronu, najlepiej jajecznego cienkiego, ale ja zawsze wolałam fettuccine lub tagliatelle. Taki mam gust.
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 2/3 szklanki brązowego cukru typu Demerara
- 2 lekko ubite całe jajka
- 1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- 1 łyżeczka cynamonu
- garść rodzynek
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Gotujemy makaron al dente, odcedzamy i odstawiamy na bok. Bierzemy garnek o grubym dnie, wlewamy olej, dodajemy 1/3 szklanki cukru i i podgrzewamy na małym ogniu mieszając drewnianą łyżką do momentu, kiedy składniki się połączą i całość lekko zbrązowieje. Zdjąć garnek z ognia i zawartość dodać do naczynia z makaronem. Dosypujemy pozostały cukier, jajka, rodzynki, pieprz i cynamon. Wszystko energicznie mieszamy naszą drewnianą łyżką aż makaron cały pokryje się masą i przyprawami. Uwaga, lubi sobie popryskać, dzieci na chwilę się odsuwają. Następnie przekładamy całość do naczynia do zapiekania, ja korzystam z keksówki wysmarowanej oliwą i pieczemy ok godzinę. Obserwujcie sytuację i pod koniec przykryjcie kugiel folią, żeby nie spiekł się z wierzchu za bardzo, bo będzie twardy.