Kradzież ma wiele form. Można jechać bez biletu, można splagiatować pracę, można ukraść torebkę albo ściągnąć muzykę w internecie. Oczywiście powszechnie uważa się, że kradzież jabłka jest bardziej naganna od kradzieży piosenki, chociaż jej twórca wolałby mieć co włożyć do garnka, tak samo jak sadownik. Jest jeszcze inna kradzież – własności intelektualnej. Poszanowanie praw autorskich, szczególnie w internecie, ciągle jest na bardzo niskim poziomie. Jak się ostatnio przekonałam – nawet tam, gdzie spodziewamy się wysokich standardów. Albo przynajmniej przyzwoitości. Rozsądku?