Dwóch chłopców, podstawówka. Jeden wściekły, drugi płacze. Bardzo płacze i trzyma się za nos. Dwie matki. Jedna przytula płaczące dziecko, druga podniesionym głosem rozmawia z wściekłym synem, każe mu przeprosić kolegę. Zwyczajna scenka, prawda?

W pewnym momencie płaczący płacze dalej, nos ewidentnie go boli. Wściekły nie chce przepraszać, więc ma już nad sobą dwie matki, swoją i kolegi. Pytają go, dlaczego uderzył. A on mówi: bo śmiał się jak powiedziałem, że mam dziewczynę. I robił tak [tu pokazuje jakie miny robił kolega żartując z niego].

Dla matek to żaden powód, by uderzyć. Pochylają się nad płaczącym. Winowajca przymuszony, dalej zły i w poczuciu niesprawiedliwości, mówi cicho „przepraszam”. Za cicho, musi powtórzyć.

Kto się czego nauczył? Nikt niczego mądrego.

Przemoc jest złym sposobem rozwiązywania konfliktów i tego uczę moje dzieci, ale z tego co zaobserwowałam, w pewnym wieku nieuniknionym. Nie wszystkie dzieci tak mają, ale to dość częste. Tłuką się bo łatwiej użyć argumentu siły niż używać słów. Tę mądrość zdobywa się z wiekiem.

Obserwowaliśmy tych dwóch chłopców razem ze Starszakiem. Tłumaczyłam mu potem, że owszem, bić kolegę w twarz to zły pomysł. Ale śmiać się z tego, że ktoś ma dziewczynę, w ogóle – śmiać się z kogoś, przezywać, żartować złośliwie – jeszcze gorszy. Bo to zostawia ślady w środku człowieka, a niestety dorośli często to bagatelizują mówiąc „to takie dziecięce żarty”. Nos przestanie boleć, a może i jakiś łakoć na pocieszenie wpadnie. A przykrość chłopca z którego się zgrywano? Jego wstyd, gdy żartowano? No i ten mógł akurat liczyć na wstrzymanie kieszonkowego.

Nie jest łatwo być mamą dziesięcioletniego dziecka. Taki człowiek nie zawsze umie sobie poradzić ze złośliwościami rówieśników, a czasem mikołajkowa fanga w nos wydaje mu się najłatwiejszym rozwiązaniem. Uczę Starszaka, że może to i łatwe, ale na pewno nie rozsądne. Bo przemoc jest zła, bo siłą nie powinno się rozwiązywać problemów. I, gdy patrzyłam na tych dwóch chłopców, wściekłego i zapłakanego, miałam wrażenie, że obaj wiedzieli, że zrobili głupio.

To my, dorośli, wiemy że jest akcja i jest reakcja. I to my musimy patrzeć na konflikty naszych dzieci nie rozsądzając kto jest winny, tylko zastanawiając się, dlaczego do tej sytuacji w ogóle doszło. Kiedy moje dzieci przybiegają do mnie po jakiejś aferze proszę ich o zamianę ról. Do Starszaka mówię „wyobraź sobie, że jesteś swoją siostrą i opowiedz mi co się stało”. O to samo proszę Panienkę, chociaż dla niej to czasem zbyt trudne. Ale próbuje ich uczyć stawiania się w sytuacji drugiej osoby. I zastanawiania się, jak nasze działania, słowa mają wpływ na innych, ich samopoczucie.