Zastanawiacie się pewnie, co robi tekst o książce Garance Doré na blogu, który siłą rzeczy wpada do kategorii parentingów. Spokojnie, wszystko wyjaśnię. Ale najpierw napiszę o tym, że mam tę książkę. I czytałam. Miałam ją czytać po sesji, ale nie wytrzymałam… Szybko poszło, więc wyrzuty sumienia niewielkie.
Kiedy zobaczyłam na polskim Instagramie pierwsze zdjęcia książki byłam zaskoczona – komuś się chciało kupować oryginał? Potem odkryłam, że szybko po premierze pojawiło się polskie wydanie. Niestety, tempo przygotowania polskiej wersji wpłynęło nieco na tłumaczenie, ale to drobiazg.
Garance Doré i jej blog śledzę od dłuższego czasu. Umówmy się, to kolorowa gazeta w wersji online, nic wielkiego, ale traktuję to jako ćwiczenia z francuskiego. (Przecież miałam regularnie czytać po francusku… no to czytam… ) Najpierw oczywiście śledziłam Sartorialista, potem odkryłam Garance i polubiłam te ilustracje, zdjęcia, zakręcony styl pisania. To przyjemne, relaksujące.Movie Rings (2017)
I taka jest ta książka. Przyjemna i relaksująca. Styl? Elegancja? Definicje podawane przez Garance pasują też do innych pojęć, splatają się z takimi jak szacunek do siebie i innych, życzliwość, zdrowy rozsądek z nutą spontaniczności.
Czy naprawdę jest to jedyna książka o stylu jakiej potrzebujemy? Bez żartów. To książka jaką mogła napisać właśnie blogerka, przyzwyczajona do krótkiej formy i dość nieuporządkowanego pisarstwa. Można to nazwać rozczulającym roztargnieniem – szeroki uśmiech Garance i jej czupryna pasują.
Zaciekawiły mnie wątki związane z rodziną Garance, szczególnie jej afrykańską babcią (są niesamowicie podobne!). Z rozbawieniem czytałam o jej miłosnych podbojach, niektóre wywiady były inspirujące. Nie spodziewałam się głębi, poważnych przemyśleń. Spodziewałam się czegoś ładnego i lekkiego – i dostałam to. Żałuję teraz, że nie wytrzymałam z lekturą do teraz – to IDEALNA książka by przewietrzyć głowę po egzaminach. Szczęśliwie mam jeszcze jeden, więc może poczytam znowu za tydzień ;)
No dobrze, ale co z tym parentingiem? W czasie lektury „Love x Style x Life” myślałam o tym, jak wiele przekazali mi Rodzice. Nie tylko poczucie odpowiedzialności, szacunek do innych, zasady. Ale również to wszystko, co dla Garance jest elegancją. I jeszcze – mój śp Ojciec był świetnie ubranym mężczyzną, moja Mama ma doskonałe wyczucie stylu. Pamiętam, że zawsze kiedy mój Ojciec ubierał się do wyjścia prosił mnie o dobranie krawatu. Właśnie mnie. Dziś, kiedy mam wątpliwości co do swojego stroju, to o opinię proszę Starszaka. Ma niezłe oko, to mój arbiter elegantiarum. To nasze rodzinne love, style, life. Chciałabym, żeby dzieciaki wyniosły z domu jak najwięcej – od poczucia własnej wartości i wiary w sens uczciwości, po wiedzę, że warto mieć zawsze czyste buty, a do teatru nie chodzi się w kaloszach (widziałam coś takiego raz!). To nasze, rodziców zadanie.
A książka? Fajna, lekka, za droga jak na kolorową gazetę z plusem. Myślę, że to mógłby być miły prezent na osiemnastkę dla młodej dziewczyny. I nic więcej. Ale czy zawsze musimy czytać poważne książki? I tak, na zdjęciu koło książki leżą makaroniki. KOCHAM makaroniki. Garance + francuskie słodycze, to całkiem niezły zestaw!
1 Comment
Bosska
och, myślałam o tej książce ale..właśnie wydała mi się za droga, choć właśnie tego o czym napisałaś oczekiwałabym od tej książki. Do rozważenia dla mnie na inny czas, a może od kogoś pożyczę? Na razie kupuję zaległe kucharskie w celu przewietrzenia kuchni a raczej sposobów gotowania.