13 marca 2005 roku na warszawskich ulicach leżał śnieg. Była niedziela. W piątek miałam usg, lekarz powiedział, że pewnie jeszcze ze dwa tygodnie pochodzę w ciąży. Byłam już bardzo zmęczona, ociężała. O 21 zamarzyła mi się kaszka dla niemowląt, malinowa. MUSIAŁAM ją zjeść. Dzięki wam, sklepy nocne, za nieoczywisty asortyment. W nocy odeszły mi wody. 14 marca zostałam mamą.
Urodził się przedwczoraj, wczoraj poszedł do szkoły. Jutro się zakocha, a pojutrze wyprowadzi. Tak to mniej więcej wygląda, ale w tym pędzącym bez opamiętania czasie staram się łapać chwile. Zbieram je, nawlekam na nić wspomnień, noszę jak korale.
Jesteśmy do siebie podobni, a to oznacza, że bywa trudno. Ale chociaż nikt nie potrafi tak szybko wyprowadzić mnie z równowagi, jak on, tak nikt nie wzbudza we mnie takiej fali ciepłych uczuć jednym tylko uśmiechem.
Chciałabym, żeby był szczęśliwy. Mądry (jest!). Dobry dla siebie i innych. Pełen szacunku dla świata. Odważny, ale pełen rozwagi. Wytrwały w dążeniu do celu i spełniony. Chciałabym, żeby zasypiał i budził się spokojny.
To mój pierworodny syn. Moja miłość. Moje odbicie. Mój nauczyciel.
5 Comments
Jowita
Najlepsze życzenia dla Was <3
Ania
Piękny post :) Mój pierworodny ma dopiero 3 lata, ale urodził się przecież przed chwilą! DTak, dzieci są tylko na chwilę. Trzeba ją szybko łapać
Dorota
Napisałaś również o mnie…Pięknie
paulinapaul
Popłakałam się.
Ankaku
Mój Mały Synek dziś jest wspaniałym Tatą wspaniałego Wnuka . Jakiś świat znowu się zaczyna, żeby mknąć w przyszłość. 12, 22 …tak na prawdę wcale się nie zmieniamy. Czas trwa zatrzymany w naszych wspomnieniach i po prostu w nas. Wszyscy nosimy korale o których piszesz koralowa „Koralowa Mamo”. Życzę Starszakowi wspaniałych lśniących miłością korali.