Przyznaję, uczciwie. Nie przepadam za chodzeniem na place zabaw. Oczywiście, chodzę, bo moje dzieci (no, właściwie to już tylko jedno dziecko) to lubią. Ale czuję się tam nieswojo. Zawsze, za każdym razem moje ucho wyłapie coś, czego słyszeć bym nie chciała. Moje oko dostrzeże gest, który mnie zirytuje. No cóż, problem z placami zabaw polega na tym, że są tam rodzice. Albo inaczej, polegał.