Nie jestem za aborcją. I na początku nie chciałam brać udziału w poniedziałkowym Strajku Kobiet. Myślałam, że to fejsbukowe wydarzenie, które może zaangażować tylko kobiety już uprzywilejowane. Które mogą zapłacić za prywatną diagnostykę, a w razie takiej potrzeby, znają na przykład Ciocię Basię. Ale kiedy w sobotę zobaczyłam te ubrane na czarno tłumy, kiedy spotykałam panie w wieku mojej Mamy całe na czarno – poczułam wdzięczność za tę kobiecą solidarność. Ale nie przyjdę jutro do pracy. Jutro ubiorę się na czarno. Jutro będę duchem z innymi kobietami. Bardziej niż zwykle.