Nie często piszę o diecie, a jeśli już, to zazwyczaj o wegetarianizmie Panienki. To ważny dla mnie temat, dla wielu kontrowersyjny, i stąd silny akcent. Ale Starszak nie jest wegetarianinem. I jego odżywianie też jest dla mnie ważną sprawą. Szczególnie, że wyrósł na słoiczkach i papkach. W przeciwieństwie do BLW-siostry wykazuje większą rezerwę co do nowych smaków. Chociaż z przyjemnością obserwuję z jakim entuzjazmem reaguje na seler naciowy. Je jak wafelki…

 

Dlaczego Starszak je mięso?

…a Panienka nie zna jego smaku? To proste. Gdy przeszłam na wegetarianizm, po urodzeniu Panienki, wspólnie z Ojcem Dzieciom podjęliśmy decyzję o tym, że ona też nie będzie jadła mięsa. Starszak miał wtedy 6 lat. To był moment, gdy jadł niewiele, miał dość wąski asortyment potraw, które akceptował i eliminowanie mięsa z jego diety mogłoby wtedy tylko zaszkodzić. Chłopiec rośnie sobie jedząc w domu bezmięsne posiłki, a w szkole i poza domem może jeść to, na co ma ochotę. Nigdy tego nie komentuję i nie sugeruję, że mógłby rozważyć wegetarianizm. 

Panienka podobnie, dla niej naturalne jest to, że Starszak je mięso. Nie jest zachwycona, bo generalnie uważa jedzenie zwierząt za smutne i jako przedszkolaczka ma już silne przekonanie, że nie chce jeść mięsa. Ale przekazałam jej, że ludzie dokonują różnych wyborów i mają do tego prawo. Każdy powinien świadomie podjąć taką decyzję, jaką uważa za najlepszą. 

 

A zdrowie?

Obserwując moje dzieci teraz trudno ocenić, czy wegetariańska Panienka jest zdrowsza od jedzącego mięso Starszaka, albo odwrotnie. Panienka w wieku 3, 4 lat chorowała o wiele mniej niż Starszak w analogicznym wieku. Ale wtedy mieszkaliśmy w innym miejscu, on był krócej karmiony piersią. Panienka wcześniej poszła do żłobka, ale chodziła tam jeszcze pod osłoną mojego mleka. Oboje są szczupli, Starszak jest bardzo wysportowany, Panienka pełna energii. I obojgu staram się przekazać takie same nawyki żywieniowe. Mięso nie ma tu nic do rzeczy.

 

Hipokryzja

Niektórzy mogą posądzać mnie o hipokryzję. Jestem wegetarianką i nie robi na mnie wrażenia to, że moje dziecko je mięso? No nie robi. To samo dziecko nie dotknie jajek-trójek, bo nie chce jeść jajek od kur żyjących w klatkach. Moim zdaniem jak na nastolatka to fajny poziom świadomości konsumenckiej. I o to mi chodzi. Nie uważam wegetarianizmu za dietę zdrowszą od mięsnej. Każda dieta może być zdrowa lub nie. To zależy od tego, jak się komponuje swoje posiłki. Mój wybór jest etyczny, ponieważ lubię mięso. Wspominam smak tatara, lubiłam krwiste befsztyki i flaki. Doceniałam prosciutto i suchą krakowską. Ale już ich nie jem. 

Nikogo nie chcę zmuszać do wegetarianizmu. Jeśli Panienka zdecyduje, by jeść mięso – zrobi to. A gdy Starszak postanowi być wegetarianinem, przybijemy piątkę.