Jednym z moich ulubionych literackich ojców jest Mattis, herszt zbójników. Trochę nieokrzesany, dziki i groźny. Najgroźniejszy był wtedy, gdy chodziło o bezpieczeństwo jego córki, Ronji. Wiecie, to był taki typ niedźwiedzia. Dla córki jego ramiona były jak schron, chociaż jeśli czytaliście książkę to wiecie, że był moment, w którym nie chciał znać Ronji. Ale to też wynikało z jego miłości, wielkiej i nieokiełznanej jak on sam. Inny ojciec, bohater kolejnego skandynawskiego klasyka, nie był ani bardzo silny, ani dziki. Tatuś Muminka był marzycielem. Trochę dziwakiem. Ale dla Muminka.. Read More