Pamiętam, jak w drugiej dobie po urodzeniu Starszaka chlipałam w szpitalną poduszkę. A potem wyspałam się i mi przeszło. Ot, krótki epizod baby blues czyli smutku poporodowego. W naszej kulturze dotyka nawet 85% kobiet i wiąże się go z huśtawką hormonalną, zmęczeniem, dolegliwościami fizycznymi. Uznaje się go za fizjologiczny i to po prostu czas, gdy trzeba myśleć tylko o dziecku i sobie, a resztą niech zajmą się bliscy. Po drugim porodzie bywało, że siedziałam w fotelu i płakałam. Nie wstawałam z łóżka, jeśli nie miałam powodu. Byłam smutna, przerażona, pełna napięcia. Po latach lekarka powiedziała mi, że mogł to być depresja.. Read More