Na stronie z wiadomościami czytam nagłówki, sprawdzam na szybko co się dzieje w kraju i na świecie. Informacja o zakażonych i zmarłych. Patrzę na liczbę, scrolluję dalej.

A potem dociera do mnie to, co właśnie zrobiłam. Przeleciałam wzrokiem, nie zatrzymałam się nawet przy informacji o tym, ile osób zmarło. Jak bardzo zobojętnieli jesteśmy na te liczby? Jak bardzo traktujemy te dane o zgonach jak… zwykłe dane. Scrollujemy dalej. Jakieś liczby. O, dziś poniżej 300. To spoko.

Średnica bomby

Nie jesteśmy w stanie zatrzymać się przy każdej informacji o tym, że ktoś umarł. To naturalne. To też nas chroni, bo nie dalibyśmy psychicznie rady przyjmując na siebie wszystkie takie trudne informacje. Mamy też często problem ze wsparciem naszych bliskich gdy przychodzi ich czas żałoby (o czym pisałam w tym tekście), co wynika między innymi z pewnych przemian kulturowych. Ale chciałabym, żebyśmy nie tracili tej refleksji. Każda śmierć to nie tylko koniec jakiejś historii, ale początek innej. Te anonimowe dane, zsumowane w tabelce cyfry to są ukochane żony, ojcowie, serdeczni przyjaciele, ulubieni towarzysze zabawy, koledzy. Osoby. I każda z nich zostawia na świecie kogoś, kto tę śmierć opłakuje. Kto musi zmierzyć się z organizacją pogrzebu, sprawą spadkową, tęsknotą, samotnością, rozpaczą.

Wiele lat temu przeczytałam pewien wiersz Jehudy Amichaja, wybitnego poety piszącego po hebrajsku, zmarłego w 2000 roku. Amichaj uznawany jest za jednego z największych współczesnych poetów hebrajskich, był też kilkakrotnie nominowany do literackiej Nagrody Nobla.

To wiersz o wojnie, jeden z tych, które zostają w człowieku po pierwszej lekturze. Przełożyłam go z hebrajskiego na polski i chciałabym, abyście przeczytali go z uwagą. Nie jestem zawodową tłumaczką, ale mam nadzieję, że udało mi się oddać nastrój tej poezji.

Średnica bomby


Średnica bomby wynosi trzydzieści centymetrów
a jej pole rażenia około siedmiu metrów,
w tym czworo zabitych i jedenaścioro rannych.
I wokół nich, w większym kręgu
czasu i bólu, rozproszone są dwa szpitale
i jeden cmentarz. Lecz młoda kobieta
pochowana w miejscu z którego pochodziła,
więcej niż sto kilometrów stąd
znacząco powiększa ten okrąg,
a samotny mężczyzna opłakujący jej śmierć
na krańcu zamorskiego kraju
włącza do kręgu cały świat.
I nie będę nic mówić o płaczu sierot
dochodzącym do tronu Boga
i stamtąd dalej tak
że krąg nie ma końca i nie ma Boga.

Za zgodę na publikację tego tłumaczenia dziękuję Chanie Amichaj, dysponującej prawami autorskimi do dzieł Jehudy Amichaja.