Pamiętam moment, gdy pierwszy raz trzymałam w ramionach drugie dziecko. Zalana hormonami szczęścia spojrzałam na tę czarną czuprynkę, w granatowe oczy, i obok radości pojawił się niepokój. Oto człowiek, za którego będę już zawsze odpowiedzialna. Oto osoba, o którą już zawsze będę się bać.

I chociaż lęk matki nigdy nie ustaje, to pierwsza myśl była błędna. Nie będę zawsze odpowiedzialna za moje dzieci. A szybciej, niż mi się wydaje, mój wpływ na nie się skończy.

18 urodziny

Myślę o tym szczególnie teraz, kilka miesięcy przed 18. urodzinami mojego pierwszego dziecka. 18 lat to przecież wciąż niewiele, pamiętam siebie osiemnastoletnią, ani mądrą, ani samodzielną. Ale ta zmiana będzie odczuwalna w zupełnych drobiazgach: z moim 18-letnim dzieckiem nie wejdę, jak zwykle, do gabinetu lekarskiego. Co więcej, nikt nie będzie miał obowiązku powiedzieć mi, co działo się za drzwiami. Niby nic, ale… po 18 latach kontroli każdego kataru, każdego bilansu i szczepienia nagle mam nie robić i nie wiedzieć nic?

Za tym idzie refleksja: przecież ten proces zaczął się już dawno temu. Proces oddalania się, usamodzielniania, odłączanie ode mnie.

Możecie dać dom ich ciałom, ale nie ich duszom,
ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości,
którego wy nie możecie odwiedzać, nawet w waszych snach.

Khalil Gibran

etapy

Samodzielnie odcięłam pępowinę córki. Łączyła nas przez 9 miesięcy, byłyśmy jednym ciałem. A potem kilka ruchów nożyczkami i oto na rękach miałam osobną osobę. Zależną, bezbronną i cichą, ale osobną. Ze swoim charakterem, swoim zestawem genów, swoim temperamentem i sposobem odczuwania. To był ten pierwszy krok. Potem dzieci zaczynają nazywać świat, poznają smaki. Coś lubią, coś je zachwyca, a coś innego wprost przeciwnie. To jest ICH. To są ich upodobania. Nie nasze.

Wiele matek odczuwa swojego rodzaju żałobę po odstawieniu dziecka od piersi. To mocny moment. Oto dziecko może funkcjonować bez matczynego mleka i wszystko jest w porządku. Ramiona są puste, skończyło się wieczorne liczenie rzęs. Pamiętam te uczucia. Moje dziecko, zadowolone i rumiane, nie potrzebowało już mojego pokarmu. Przez chwilę myślałam, że nie potrzebuje też mnie.

Żłobek, przedszkole i nowe znajomości. Nie wiemy, o czym rozmawia z ciocią w przedszkolu, jak bawi się w ogrodzie, a które zabawki lubi bardziej. To kolejne etapy, kolejne kroki dziecka ku samodzielności. Ma swój świat, do którego nie mamy dostępu.

Możecie dać im swą miłość, lecz nie wasze idee,
ponieważ one mają własne.

Khalil Gibran

Pierwsze wyjazdy na kolonie, lub zwykłe weekendy u babci i dziadka. Sympatie. Kłopoty w szkole. Kłótnie z rodzeństwem. Smutki i rozczarowania. Nie wszystko dociera do nas. Możemy opiekować się i towarzyszyć w poznawaniu świata, ale nie jesteśmy tym światem.

Jesper Juul pisał o tym, że wychowanie dzieci kończy się około 14 roku życia. Nastolatków już nie wychowujemy, my z nimi żyjemy. Staram się, by moje dzieci wiedziały, że je wspieram, że zawsze jestem po ich stronie i dla nich. Ale mam świadomość, że moja rola się zmienia.

zaufanie

Moje dziecko skończy 18 lat. Wciąż będzie chodziło do szkoły, a nie do pracy, i wciąż będzie dostawało kieszonkowe, ale to potrwa chwilę. Muszę przygotować się na to, że mogę już tylko służyć radą i pilnować się, by nie była to nieproszona rada. Wspomniany już wcześniej Juul podkreślał jak ważne jest zaufanie do dziecka. To nie jest proste, często chcemy myśleć i decydować za dziecko wychodząc z założenia, że wiemy lepiej (cóż, często tak jest). Im dziecko starsze, tym nasze „wiem lepiej” ma dla niego mniejszą wartość. Dziecko zrobi tak, jak chce i dla relacji w rodzinie znacznie lepiej, jeśli dorośli się z tym pogodzą (lub znajdą jakieś rozwiązanie satysfakcjonujące dla wszystkich). Jeśli decyzje dziecka wydają nam się bez sensu, to czasem musimy po prostu odpuścić i wesprzeć w ponoszeniu konsekwencji. Chyba tylko tak możemy pokazać, że ufamy i akceptujemy. Wtedy w razie naprawdę dużych kłopotów może się udać: dziecko do nas przyjdzie. Nie będzie się bało „a nie mówiłam?”.

I te lekcje zaufania my, rodzice, przyjmujemy od początku naszej rodzicielskiej drogi. To lekcje równie ważne dla obydwu stron. My uczymy się odpuszczania i spokoju, a dzieci tego, że jesteśmy z nimi. A czy jest coś ważniejszego?

Wy jesteście jak łuk, z którego wasze dzieci,
jak żywe strzały, zostały wyrzucone naprzód.

Khalil Gibran

Co to wszystko dla mnie oznacza? Moja rola matki nie jest moją jedyną rolą. Ona też się zmienia, ewoluuje. Z każdym krokiem, z każdym etapem oddalania się dziecka ku samodzielności, ku swojemu życiu. I chociaż to trudne, to nie jestem punktem odniesienia dla mojego dziecka, żadna ze mnie alfa i omega. Jak teraz ma wyglądać moja rola matki? Jaką powinnam być matką dla dorosłego człowieka? W zasadzie tu nie ma zmian, jak zawsze powinnam być matką wspierającą, czułą, odnoszącą się z szacunkiem. Ale myślę, że teraz jeszcze bardziej powinnam być matką, która się nie wtrąca. Nie „wie lepiej”. Nie rozwiązuje każdego problemu. Nie pobiegnę z plastrem na stłuczone kolano. To już nie moja rola. Chociaż ten plaster zawsze będzie w gotowości.

Dziękuję za lekturę

Ola

Zainteresował Cię ten tekst?

Możesz wspierać moją twórczość (oraz utrzymanie domeny) i postawić mi kawę http://buycoffee.to/koralowamama

Przeczytaj inne z kategorii RODZICIELSTWO

Obserwuj mnie na Facebooku

Obserwuj mnie na Instagramie