Temat odpłatności za znieczulenie w czasie porodu powraca w prasie jak bumerang. To sprawa, która wielu
bulwersuje. Bardzo często można usłyszeć, że zmuszanie kobiet do rodzenia bez znieczulenia to barbarzyństwo podobne do wyrywania zębów bez znieczulenia. O bólu porodowym pisałam już wielokrotnie. Sama rodziłam raz ze znieczuleniem i raz bez. I bez chwili wahania mówię, że mój poród bez znieczulenia był lepszy, zostawił we mnie lepsze wspomnienia i każdej matce takiego życzę.
 

Kobiety, które boją się porodu, które się do niego nie przygotowały, którym wmówiono, że poród to trauma (czasem wystarczą wspomnienia mamy z PRLowskiej porodówki), kobiety bardzo młode, w trudnej sytuacji życiowej, samotne, lubiące wszystko kontrolować – to kobiety, które poród bardziej boli. Jest im trudniej otworzyć się, zrelaksować, zaufać sobie i naturze, poddać się bólowi i popłynąć z nim. One walczą z bólem, zamiast traktować go jak sprzymierzeńca.
Dobrze to wiem, ponieważ pierwsze dziecko rodziłam jako młoda dziewczyna w trudnej sytuacji życiowej, sama na porodówce gdzie nikt nie był tak miły, by zapytać jak się czuję. I wtedy ból był jednym z elementów mojego beznadziejnego położenia. Cieszyłam się, że mój synek się rodzi, chciałam już mieć go przy sobie, ale ból wydawał mi się wrogiem i przeszkodą. Gdyby nie moi ukochani rodzice nie miałabym tych 600 zł na znieczulenie i szczerze mówiąc – nie wiem, jak zniosłabym ten poród. Wtedy, zmuszona do leżenia na plecach i z nogami w strzemionach rodziłam z wysiłkiem, który zabierał mi oddech.
Takich rodzących jest dużo. Nie wszystkie kobiety, które wchodzą na izbę przyjęć, są w towarzystwie wspierających partnerów, nie wszystkie są pozytywnie nastawione do bólu porodowego. Są kobiety, które nie wiedzą, jak będzie ale boją się myśleć o znieczuleniu, bo mają tak mało pieniędzy, że ten wydatek wydaje się kolosalny. I dla nich wszystkich znieczulenie powinno być bezpłatne. To nie jest ich wina albo ich kaprys, że go potrzebują. To znieczulenie potrzebne jest ich psyche.
ALE
Wiemy, że znieczulenie to nie są witaminy. Może mieć skutki uboczne (nagły spadek ciśnienia u matki, problemy z czynnością serca dziecka, bóle głowy), zaburza naturalne procesy, w pewnym sensie utrudnia poród. Ja na przykład straciłam czucie w nogach – nawet gdybym chciała wstać, to bym nie mogła, pielęgniarki musiały zginać mi nogi. Znacie to uczucie, kiedy po znieczuleniu dentystycznym stukacie się w policzek i nic nie czujecie? Jak tak stukałam się w udo. Podanie znieczulenia to nie łyk magicznego eliksiru. Dlatego udostępnianie każdej rodzącej czegoś, co nie jest jednoznczenie dobre wydaje się kontrowersyjne. I chyba dlatego trochę rozumiem te szpitale, które ograniczają dostęp wprowadzając opłaty za zzo – nawet ukryte. To są trudne sprawy, a przed lekarzami stoi duża odpowiedzialność.
Moim zdaniem, szpitale powinny rozwiązać to jeszcze inaczej. To niestety na razie marzenia. Szpitale powinny zatrudniać doule, których pomoc dostępna byłaby bezpłatnie przede wszystkim kobietom rodzącym samotnie, młodym, niepewnym. Jestem pewna, że wielu z nich życzliwa opieka douli, czule masującej plecy i wspierającej, zastąpiłaby zzo. Te, które mimo wszystko potrzebowałyby znieczulenia, powinny je dostać bez
opłat.
Poza zzo można pomóc sobie łagodzić (ale nie zwalczać) ból na wiele sposobów. Są notorycznie wyśmiewane jako bajki przez zwolenników pełnej refundacji znieczulenia. Zapewne są to osoby, które nigdy nie rodziły, albo mają złe doświadczenia (jak ja za pierwszym razem). Ale wielu kobietom w łagodzeniu bólu pomogły masaże, aromaterapia, kąpiel albo TENS. To wszystko działa, a nie ma żadnych skutków ubocznych.
Edukacja, jak zawsze, jest podstawą. Pozytywny przekaz i wsparcie kobiet w ciąży. Wszystkie kobiety powinne mieć pełną wiedzę na temat bólu porodowego, jego sensu i celu. Niestety, wiele kobiet w ogóle nie chce nic wiedzieć na ten temat nastawiając się od razu na zzo. Szkoda.
Lekarze prowadzący ciąże powinni rozmawiać z kobietami na ten temat. Czy tak się dzieje? Żadna z moich lekarek nie poruszyła kwestii bólu porodowego i sposobów na jego łagodzenie. Ograniczały się do wypisywania skierowań na kolejne badania.
To dobrze, że znieczulenie istnieje, bo czasami jest konieczne. Ale idealnie by było, gdyby przestano demonizować ból porodowy, a znieczulenie zostawiono kobietom, którym naprawdę jest potrzebne.

 

Czy to jest marzenie nie do spełnienia?