Test Gallupa – czy uważam, że było warto?

W wielkim skrócie: tak. Jeśli nie interesuje Cię, dlaczego, nie musisz czytać dalej. Ale jeśli ciekawi Cię moja perspektywa, to weź sobie coś do picia (pamiętasz o nawadnianiu?) i zapraszam do lektury. Aha, nie będę Ci pisać o tym, czym dokładnie jest i jaka jest historia testu Gallupa (uwaga, to potoczna nazwa) tylko odeślę na stronę Instytutu Gallupa po konkrety. A sama podam najprostszą definicję, jaką udało mi się skonstruować. Czym jest test Gallupa? Jest to test, przeprowadzany online, przygotowany przez instytut badawczy. Celem testu jest odkrycie swoich tak zwanych talentów, czyli.. Read More

Prezentownik świąteczny (i nie tylko) 2022

Nie robiłam wcześniej takich prezentowników na grudzień, dotychczas zrobiłam tu dwa: na Dzień Matki KLIK oraz z polską ceramiką KLIK oraz wpis z inspiracjami prezentowymi dla młodych rodziców KLIK. W związku z tym, że sama często z prezentowników lubię korzystać, a w aplikacji Pocket mam zapisane sporo pomysłów, postanowiłam się nimi podzielić. To prezenty 100% w stylu Koralowej Mamy. Są rzeczy, które mam i takie, które mogłabym mieć. Podzieliłam je na kategorie po 3 propozycje, z różnymi cenami. Nie ma tu linków afiliacyjnych, więc nie mam udziału w Waszych zakupach. Linki do produktów w opisach. Jeśli macie ochotę powiedzieć „dzięki”.. Read More

Kielce – pomysł na weekend

Wpadliśmy na pomysł, by pojechać na jednodniową wycieczkę do jakiegoś miasta. Pomysł był prosty: bardzo rano wsiadamy do pociągu, na miejscu jemy śniadanie, spędzamy dzień, a na wieczór wracamy pociągiem do Warszawy. Szukaliśmy więc miasta, do którego podróż zajmie nam mniej, niż 3 godziny. Wybór padł na Kielce. Tak, to miasto, o którym pisał Witkacy: Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,  Jak jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.  …czy dzisiejsze Kielce zasługują na takie skojarzenia? Zdecydowanie nie! Dzień dobry Kielce! Do miasta przyjechaliśmy w porze późnego, weekendowego śniadania. O jedzeniu.. Read More

Jak zacząć robić na drutach?

Mój pierwszy kontakt z drutami miał miejsce, gdy miałam jakieś 11, może 12 lat. Babcia pokazała mi jak zaczynać robótkę, jak przerabiać oczka prawe i lewe oraz podarowała motek dość szorstkiej włóczki i dwa metalowe druty. W domu próbowałam coś samodzielnie dziergać, ale pamiętam, że bardzo mnie to męczyło – przerabiałam oczka bardzo ściśle, a potem miałam problem z wbiciem się drutem i okropnie długo to wszystko trwało. Zostawiłam druty na ponad dwadzieścia lat. I gdy po tych latach wróciłam, okazało się, że muszę uczyć się od nowa. Nie dlatego, że zapomniałam, jak.. Read More

Ukraińska literatura – lektury nie tylko na teraz

Co wiem o Ukrainie? „Hej, sokoły”, Taras Szewczenko, pomarańczowa rewolucja. Dzielimy z Ukrainą 535 kilometrów granicy. Dziś ta granica oddziela pokój od wojny. Dzieją się rzeczy straszne, ale jesteśmy też świadkami rzeczy pięknych i budujących. Wierzę, głęboko wierzę, że poza pomocą rzeczową i finansową warto pomagać na innym poziomie. A mianowicie poznać kulturę tego ogromnego kraju. Zainteresowanie kulturą – muzyką, literaturą, sztuką – to również wyraz wsparcia. Na spotify przygotowałam (rosnącą) playlistę z ukraińską muzyką. Literatura to jeszcze inny temat. Krótki rekonesans w sieci pokazał mi,.. Read More

Dlaczego zjadłam mięso i nie żałuję

Nie jem mięsa. Od wielu lat. Przez te lata raz zjadłam pierogi z mięsem, domowej roboty, a raz krokiety z mięsem, z mokotowskiej garmażerki. Czy żałuję? Żałuję, że nie mogłam od razu popić wódką, mojemu żołądkowi byłoby lepiej. Czy mogłam odmówić? Oczywiście. Ale nie chciałam. Pierogi czekały na mnie, ulepione własnoręcznie w upalny, sierpniowy dzień, przez moją 85-letnią ciotkę. Nie wiedziała wtedy, że jestem wegetarianką. A ja pomyślałam, że jeśli kobieta w tym wieku, z okazji mojej wizyty, w trzydziestostopniowym upale lepi dla mnie pierogi, to ja je zjem. Podobnie było z krokietami. Talerz z nimi (i kubeczek z barszczem) postawił przede mną pan lat.. Read More

Cyganka i Indianin na balu karnawałowym. Czym jest przywłaszczenie kulturowe.

Z pojęciem przywłaszczenia kulturowego (cultural appropriation) spotkałam się po raz pierwszy wiele lat temu, gdy pojawiło się w komentarzach na fanpage producentki nosideł dla dzieci. Skorzystała z nowej tkaniny, w motyw tipi. Z pozoru niewinny wzór wywołał burzę w komentarzach jej amerykańskich klientek. Ona sama była zaskoczona, ja byłam zaskoczona – kompletnie nie wiedziałam i nie rozumiałam, o co chodzi. Co jest nie tak z tipi na tkaninie? Czułam jednak, że sprawa nie jest błahostką. Temperatura komentarzy była naprawdę wysoka. Bo przywłaszczenie kulturowe to temat poważny, chociaż przez wielu bagatelizowany. Mnie samej zajęło wiele czasu.. Read More

Żuławy na rowerze – weekend na szlaku rowerowym

Pomysł, by spędzić weekend na rowerze mieliśmy już dawno. Żuławy wydawały się kuszące – jest płasko ;) Zrobiłam więc krótki rekonesans i zarezerwowaliśmy jeden nocleg. Wracaliśmy z Żuław z myślą, że to nie był nasz ostatni raz w tym regionie, który nas zachwycił. Trochę Wam o tym weekendzie opowiem, bo jeśli nie byliście na Żuławach to o rety, jedźcie tam! Trasę rowerową opracowałam na podstawie bardzo pożytecznego (chociaż z kilkoma błędami) wpisu na blogu Polska Po Godzinach oraz informatora Pomorskie Travel. To nie jest w 100% trasa rowerowa dla rodzin. Zwłaszcza drugiego dnia nie obyło się.. Read More

Pischinger – prosty przepis na deser

Gdzieś w XIX wieku znany cukiernik Oskar Pischinger wymyślił prosty i genialny deser: wafle przełożył i oblał czekoladą i posypał orzeszkami. Ja, mając w pamięci, że pischinger to coś pysznego i bardzo słodkiego postanowiłam w swojej kuchni odtworzyć ten przepis. Kojarzy mi się mniej z Wiedniem, a bardziej z wakacjami u cioci i porcją wafli schowanych w barku (magiczna szafeczka na łakocie, zawsze pełna!). Czy pischinger, który przygotowuję ma wiele wspólnego z jego wiedeńskim pradziadkiem? No cóż, nie czarujmy się. Nie będę ucierać kremu, żeby przekładać nim wafle. Korzystam z gotowców. I nie żałuję. Pischinger czyli nie przemęczajmy się.. Read More

Komu okażesz szacunek?

Byłam kiedyś na ważnej imprezie branżowej składającej się z części dziennej i części wieczorno-nocnej. W czasie części dziennej słuchałam z uwagą mądrości i rad, którymi dzieliły się ważne postaci branży. Autorytety środowiskowe. I myślałam „jak dobrze mądrego posłuchać”. A potem przyszedł wieczór i bar kawowy zaczął serwować drineczki. Tłoczno było przy barze, muzyka głośna, a obsługa miała trudne zadanie. No i wtedy usłyszałam, jak ktoś odzywa się dość grubiańsko do barmana, pospieszając go czy komentując otrzymane zamówienie. Spojrzałam i zobaczyłam, zaskoczona, że tak nieprzyjemnie do barmana odzywa się jeden.. Read More